Łódź, jaka jest, nie każdy widzi. Moja jest ładna.
Wpisy
Za oknami śnieg, mróz i zima. A u mnie, tradycyjnie, na opak. Czyli lato, ciepło i zielono. I woda. I rowery wodne. Tak mniej więcej wygląda Arturówek w pełni sezonu. Lubię taką pełnię sezonu :-)
[mapka google][zdjęcie lotnicze zumi]
Chcielibyście mieszkać w starej portierni obok hipermarketu?
Zabytkowa architektura przemysłowa z przełomu XIX i XX wieku jest tak wyjątkowa, że nawet banalne detale potrafią w niej dziś urzekać. I tak też się stało z budynkiem dawnej portierni zakładów mięsnych przy ulicy Inżynierskiej. Cytuję za Dziennikiem Łódzkim: "Zobaczyliśmy ten budynek w pewien mglisty wieczór - opowiada właścicielka. - W tej mgle świeciły się latarnie i wszystko razem tworzyło niesamowity klimat. Nie mogliśmy przejść wokół niego obojętnie."
Budynek został zaadaptowany na jednorodzinny dom mieszkalny. Architekt Wojciech Wycichowski przeprojektował praktycznie całe wnętrze, zachowując jednak zabytkowy charakter obiektu. Jego praca została doceniona: domek zwyciężył w konkursie na Najlepszy Obiekt Architektoniczny Województwa Łódzkiego, w kategorii budynek mieszkalny.
Gdy przeczytałem o tym, od razu wiedziałem, że to jest temat na wpis. Któregoś wieczora pojechałem na Inżynierską z aparatem i zupełnie przypadkiem natknąłem się na właściciela domku, który właśnie odśnieżał podjazd pod bramę. "Lubię, gdy komuś się chce" - odparł, gdy opowiedziałem mu o fotoblogu i poprosiłem o możliwość zrobienia kilku zdjęć na podwórku. "Nam też się chciało i dlatego jest taki efekt. Oczywiście z ekonomią nie miało to nic wspólnego, ale ekonomia to jest o tam" - pokazał ręką na stojący za płotem nudny blaszany hipermarket. A potem cierpliwie podchodził i odchodził od dwóch lamp nad wejściem, które włączały się tylko na czujnik ruchu i to na bardzo krótko. I tylko dzięki temu na moich zdjęciach są zapalone. Ja też lubię, gdy komuś się chce :-)
Pół roku temu, latem, pokazywałem pewne klimatyczne miejsce na obrzeżach miasta: Uroczysko Lublinek. Było ciepło, błogo i zielono. A teraz wybrałem się tam w scenerii zimowej. Obowiązkowo o zachodzie słońca, jak wtedy. Tylko kto to słyszał, żeby na fotografowanie zachodu słońca wybierać się o piętnastej?! :-o
Uroczysko w pogodny zimowy weekend przyciąga ludzi prawie tak samo jak latem. Tylko że zamiast rowerów są narty biegówki, a zamiast napojów chłodzących - termosy z herbatą. Staw Bielice mocno zamarznięty, wędkarzom nie chciało się kuć przerębli. Szukałem łyżwiarzy lub choćby ich śladów na lodzie - ale też nie było. W porównaniu z latem zniknęły oczywiście komary, ale w ich miejsce pojawił się równie mocno kłujący w twarz mróz.
Suma sumarum - zima na Uroczysku jest pełna uroku, ale zdecydowanie wolę lato :-)
Fotografie znajdujące się na tym blogu są dostępne na licencji
Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie
niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5
Polska.