Łódź, jaka jest, nie każdy widzi. Moja jest ładna.
Wpisy
Piękną mamy jesień tego roku. Jest złota, słoneczna, ciepła i sucha. A ja wyjątkowo nie mam dobrych aktualnych zdjęć tej mojej ulubionej pory roku. Mógłbym się tłumaczyć, że aparat był zepsuty, a potem w naprawie, i że przez to nie miałem natchnienia, ale to nie jest dobra wymówka. Zawsze jakiś zastępczy aparacik pod ręką miałem. I czasem nawet nim pstrykałem, co pokazuje poniższe zdjęcie. Zrobione w pierwszym tygodniu jesieni, na łąkach pomiędzy Drewnowską a Lutomierską:
Jest to ulubione miejsce spacerów właścicieli psów i mam z wózkami. Mi służy jako najkrótsza ścieżka do Manufaktury. A niewiele brakowało, a biegłaby tędy dwupasmowa ulica! W 2006 roku, gdy powstawała Manufaktura, inwestor zbudował wzdłuż niej nową aleję, łączącą ulice Ogrodową i Drewnowską. Ta aleja, nazwana imieniem Jana Karskiego, miała stać się ważną arterią łączącą Bałuty z centrum. Wystarczyło ją przedłużyć na północ, w kierunku Lutomierskiej i Limanowskiego. Coś tam jednak nie zatrybiło w umowach pomiędzy miastem a inwestorem i ostatecznie ta szeroka niczym autostrada ulica kończy się równie nagle jak się zaczyna, a jej znaczenie komunikacyjne jest bliskie zeru.
Mi jednak takie niedokończenie sprawy bardzo się podoba. Ocalał duży, spokojny obszar zieleni, rzecz bezcenna wśród bałuckich blokowisk. A tranzyt samochodowy został utrzymany z dala od miejsc gęsto zamieszkanych. To jeden z nielicznych przykładów, gdy niepowodzenie jakiejś łódzkiej inwestycji przynosi ludziom więcej pożytku niż jej ewentualna realizacja :-)
Dworzec Łódź Fabryczna od dziecka fascynował mnie z jednego powodu: bo tam się kończyły tory! Pamiętam, że było to dla mnie fascynująco makabryczne rozwiązanie. No bo co jeśli pociąg nie wyhamuje? A tam dalej przecież postój taksówek, parking, budki z hot-dogami...
Wczoraj o północy nastąpił jednak definitywny koniec końca torów. Ostatni pociąg przyjechał, wyhamował, a dworzec zamknięto. Gdy za kilka lat - takie są plany - zostanie otwarty ponownie, ma się zmienić nie do poznania. Zniknie stary, zapuszczony, ale jednak zabytkowy budynek dworca, co dla tych, którzy pamiętają los gmachu Łodzi Kaliskiej, zakrawa na parszywą recydywę. Zniknie też tytułowy "koniec torów" - pociągi mają jeździć z Fabrycznego w obie strony. Znikną wreszcie same tory, a konkretniej - zostaną położone pod ziemią. Co będzie na wierzchu - tego boję się dzisiaj pisać, niestety. Projekty były - i są - takie, że ho ho, ale będę się z nich cieszył na blogu dopiero gdy zobaczę je na własny obiektyw.
Nam, Łodzianom, pozostaje uzbroić się w cierpliwość i nadzieję.
No dobra, lato sobie poszło i chyba już nie wróci. Kaloryfer zaczął grzać, deszcz - siąpić, a wiatrzysko na moim czwartym piętrze - solidnie ziębić. Czas więc na sezonowe ciepłe foto zimną jesienną porą:
To, co tu widać, to fragment peronu na stacji Łódź Żabieniec. Dziwna to stacyjka - przez wiele lat zapuszczona, straszyła wyglądem i zapachem, w końcu doczekała się remontu, by zaraz potem zostać zamknięta na cztery spusty. Pociągi nadal się tam zatrzymują, nawet te dalekobieżne pośpieszne, ale ani kasy, ani żadnych innych kolejowych udogodnień pasażer nie uświadczy. Niezmienna pozostała tylko woda, zbierająca się w przejściu podziemnym nawet w największe susze i upały.
A maki? No niby chwast, niby symbol zapuszczenia, ale jak ładnie komponują się z zardzewiałymi torami i krzywym peronem :-)
Fotografie znajdujące się na tym blogu są dostępne na licencji
Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie
niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5
Polska.